czwartek, 23 grudnia 2010

Ryba po grecku

Gdy nie ma zbyt wiele czasu najlepiej sprawdzają się klasyczne, wypróbowane rozwiązania. Boże Narodzenie to święto przy stole obfitującym w ryby w różnych wersjach. Dzisiaj przygotowałam coś wszystkim dobrze znanego i lubianego - rybę po grecku.
Zapraszam wszystkich zabieganych, z deficytem czasu na wymyślanie nowych i oryginalnych potraw. Jeżeli macie mało czasu jak, ja to, potrawa w sam raz dla Was. Prosta, smaczna, a na stole wcale nie wypada pospolicie!

Zapraszam!


Składniki:
  • 6 kostek mintaja (lub inna ulubiona ryba)
  • 2 jajka
  • mąka i tarta bułka do panierowania
  • 3 średnie marchewki
  • 2 średnie pietruszki
  • 1/4 niedużego selera
  • 2-3 średnie cebule
  • 1/2-1 słoik przecieru pomidorowego (ew. 2-3 łyżki koncentratu)
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
  • 4 ziarnka ziela angielskiego
  • 2-3 listki laurowe
  • sól i pieprz do smaku
  • olej do smażenia
  • ew. łyżeczka cukru (jeżeli pomidory byłyby zbyt kwaśne)
  • woda
Marchewkę, pietruszkę i selera ścieramy na dużej łezce. Podduszamy na 2 łyżkach oleju. Cebulę kroimy w kostkę i smażymy na złoty kolor na łyżce oleju. Cebulę dodajemy do warzyw. Dolewamy ok. 1/2 szklanki wody, listki laurowe, ziele angielskie i dusimy ok. 5 minut. Na koniec dodajemy przecier pomidorowy, paprykę, doprawiamy solą i pieprzem - dusimy kolejne kilka minut. Ja dodałam do tego 2 łyżki oliwy z oliwek (nadaje to taki specyficzny posmak, który bardzo lubię, choć nie każdy podziela moją miłość do oliwy z oliwek).
Jeżeli warzywa wydawałyby się nam zbyt gęste to dodajemy trochę wody.

Rybkę obtaczamy kolejno w mące, rozmąconym jajku i bułce tartej. Smażymy rybki na oleju. Ja kostki przekroiłam na pół. Spróbowanie wszystkich 12-tu potraw stanowi często nie lada wyzwanie więc małe kawałki są wygodniejsze.

Dzisiaj rybki i warzywa (każde oddzielnie) powędrują do lodówki. Jutro przed podaniem rybki zostaną zapieczone w piekarniku, a warzywa podgrzane w rondelku. Na ostatnie 5 minut zapiekania rybki zostaną przykryte kołderką z warzyw.

Na koniec (po wyjęciu z piekarnika) posypię świeżą pietruszką i już!

Smacznego!

wtorek, 21 grudnia 2010

Domki z piernika - rodzinnie

Co roku piekliśmy ciasteczka na choinkę! W tym roku też szykowaliśmy się do wielkiego wspólnego ciastkowania. Po wielu rozmowach doszliśmy do wniosku, że w tym roku potrzebna jest nam jakaś odmiana.
Pieczenie i dekorowanie świątecznych ciastek ??? A może pierników ??? Na sam koniec postanowiłam, że tym razem będą pierniki. Choć nie tak całkiem ... powstały domki z piernika!
Przygotowanie ścianek zajęło mi sporo czasu. Dla dzieci zostało już dekorowanie i cieszenie się wspólną zabawą.

Zapraszam na domki z piernika ... na osiem domków z piernika!!!


Składniki - 1 porcja:
  • 400 g mąki
  • przyprawa do piernika
  • 1 łyżeczka sody
  • 140 g cukru pudru
  • 100 g miodu
  • 60 g masła
  • 2 jajka
Lukier - 1 porcja:
  • 25 ml białka (odmierzałam strzykawką po rozbełtaniu)
  • 94 g cukru pudru (przesianego bez grudek, drobno mielonego)
  • ew. barwniki spożywcze
  • ew. jeżeli lukier jest za gęsty dodajemy trochę soku z cytryny
Dodatki:
  • posypki cukrowe, cukrowe gwiazdki i kuleczki w różnych kolorach, ew. polewa czekoladowa

Ciasto i lukier przygotowujemy tak jak w przepisie na lukrowane pierniki.

Aby przygotować 9 zestawów ścianek na domki potrzebne są 3 porcje ciasta! Wzór domku - szablon - wzięłam ze strony tortownia.pl. Dodałam kilka elementów - wycięłam okienka w kształcie serduszek i małe kółeczko.
Wszystko wycinamy w surowym cieście (pieczemy na papierze do pieczenia) już to co chcemy mieć gotowe na końcu. Pierniki są twarde i nic by się nie dało z nich wyciąć po upieczeniu. Każdy może dowolnie coś tutaj zrobić. Można też uzyskać "witrażowe" szybki (w środek wyciętych miejsc na okienka wkładamy pokruszone landrynki i dopiero takie coś pieczemy, pod wpływem ciepła landrynki się rozpuszczą, a po wystygnięciu powinny wyglądać jak szybka). Konieczne jest też upieczenie podług.

Muszę przyznać, że konieczna jest męska pomoc przy kręceniu lukru. Potrzeba ok. 1 porcji lukru na 1 domek, no ostatecznie 2 porcje lukru na 3 domki.

No ale zabawa jest przednia ....


A efekt jest po prostu super! Nie licząc szczęścia dzieci.


Na koniec domki trzeba delikatnie skleić lukrem (na to potrzeba go najwięcej) i zostawić na godzinkę lub dwie aby zastygł całkowicie, a domek się nie rozpadł.

Zapraszam wszystkich, co mają jeszcze chociaż chwilkę czasu na pieczenie prostych, ale za to ślicznych, piernikowych dzieł!

niedziela, 12 grudnia 2010

Muffinki migdałowe

Wszędzie widać już Święta! Kolorowe choinki, rozświetlone ulice, no i ... dzikie tłumy dosłownie wszędzie!
Nie wiem jak Wy, ale ja raczej unikam przed świętami centrów handlowych, a do sklepu jeżdżę albo w nocy, albo idę do małego osiedlowego sklepu. Nie zawsze jednak udaje mi się uniknąć bieganiny i świątecznego rozgorączkowania, zdarza mi się uczestniczyć w zakupowym szaleństwie.
No, ale dzisiaj postanowiłam zafundować sobie chwilkę świątecznego wyciszenia i upiekłam całkiem już Bożonarodzeniowe ciasteczka. Muffinki w wersji świątecznej - migdałowe z cynamonową nutą!
W sam raz do szklanki mleka przed snem, lub przeciwnie na dzień dobry do porannej kawy!
Zapraszam!


Składniki:
  • 250 g mąki
  • 50 g mielonych migdałów
  • 100 g cukru pudru
  • 80 ml oleju
  • 30-32g cukru waniliowego
  • 2 jajka
  • 170 g kwaśnej śmietany (moja miała 18%)
  • 130 g jogurtu naturalnego
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki sody
  • szczypta soli
Dodatki:
  • płatki migdałowe
  • cukier puder
Wszystkie sypkie składniki mieszamy. Dodajemy pozostałe składniki i mieszamy na gładką masę. Ja użyłam robota, ale jeżeli wcześniej połączymy oddzielnie wszystkie "mokre" składniki (jajko roztrzepiemy) to wystarczy energicznie wymieszać łyżką.

Ciasto wlewamy do foremek (ja użyłam silikonowych foremek wyłożonych papierowymi papilotkami) do ok. 3/4 wysokości. Posypujemy płatkami migdałowymi.


Pieczemy ok. 25-30 min. w piekarniku nagrzanym do ok. 180 st. C. Po upieczeniu wyjmujemy muffinki do ostygnięcia. Przed podaniem oprószamy cukrem pudrem.
Z podanych wyżej składników zrobiłam 16 ciasteczek. Nie są bardzo słodkie, więc jeżeli ktoś kocha słodkie ciastka, to można dodać małe co nieco cukru, na dodatek.

Smacznego!

piątek, 26 listopada 2010

Manistra

To jeden z ostatnich przepisów na potrawy z wieczoru chorwackiego, jaki został mi do umieszczenia na blogu. Dzisiaj, nawet bardziej niż we wrześniu, przepis ten wydaje mi się odpowiedni.
Manistra, bo o niej tu mowa, doskonale pasuje na chłodne dni. Jest ostra, sycąca i działa zdecydowanie rozgrzewająco. Zupka pełna jest warzyw, fasoli i kukurydzy (generalnie warzywa strączkowe i jarzyny).
Muszę się przyznać, że robiłam ją "na oko". Wszystkich znawców kuchni chorwackiej proszę więc o wyrozumiałość. Na moje usprawiedliwienie mogę dodać, że wersji może być wiele. Zupełnie coś jak z naszą jarzynową.
Podobno w wersji zimowej manistra (nazywa się wtedy jota) występuje z udziałem kapusty i warzyw strączkowych.

Zapraszam więc na chorwacką manistrę!


Składniki:
  • 2 skrzydełka z kurczaka
  • włoszczyzna (kawałek pora, kawałek selera, 1 pietruszka, 3 marchewki)
  • 4-5 ziemniaków
  • 1 puszka kukurydzy
  • 1 puszka fasoli czerwonej w sosie cayenne
  • 1 szklanka przecieru pomidorowego
  • 1-2 papryczki chilli
  • sól do smaku
  • 4 ziarnka ziela angielskiego
  • 2 listki laurowe
  • 1 łyżeczka słodkiej i 1/2 ostrej mielonej papryki
  • ew. do doprawienia pieprz

Skrzydełka, pokrojoną w kawałki (lub np. w kostkę) włoszczyznę i ziemniaki, liście laurowe, ziele angielskie i 1/2 łyżeczki soli zalewamy wodą (tak ok. 2 cm ponad warzywa) i gotujemy. Gdy ziemniaki stają się miękkie dodajemy, pokrojona papryczkę chilli, fasolę i kukurydzę. Po ok. 5 minutach gotowania (gdy marchewka jest już miękka) dodajemy przecier pomidorowy i mieloną paprykę. Doprowadzamy do zagotowania i doprawiamy solą do smaku.

Moim zdaniem najlepiej jest zupę przygotować na 2-3 godziny przed podaniem. Wszystkie składniki będą miały wtedy szansę na pełną integrację w garnku. No i papryczka chilli ujawni swoją prawdziwa ostrość. Dopiero po tym czasie i podgrzaniu dodawałabym ew. pieprz i dodatkowe chilli, jeżeli potrawa wydawała by się nam zbyt mało ostra.
Zupa powinna być gęsta i dość ostra. Mojego domowego miłośnika ostrości wprowadziła w zachwyt :)

Smacznego!

czwartek, 18 listopada 2010

Sernik mocno czekoladowy

Ogarnęła mnie czekoladowa gorączka. Może to zasługa jesiennej, chodnej i wilgotnej pogody za oknem! Podobno dzięki czekoladzie możemy zapewnić sobie tak pożądaną dawkę endorfin - hormonu szczęścia. I z pewnością coś w tym jest, bo nawet nieduża kosteczka czekolady daje miłe uczucie błogości i pozwala przetrwać wiele przeciwności.
W zasadzie mogłam poprzestać na jednej czy dwóch kosteczkach czekolady, ale postanowiłam się trochę pomęczyć i stworzyć jakieś pyszniutkie dzieło - czekoladowe oczywiście.
Zapraszam więc na sernik, taki baaaardzo czekoladowy. Jest wyjątkowo kremowy i delikatny, ale jednocześnie niezwykle sycący.


Składniki - spód:
  • 1 szklanka mąki
  • 1/2 szklanki cukru
  • 100 g masła
  • 2 łyżki kakao
  • 2 żółtka
  • 1 płaska łyżka gęstej śmietany
  • szczypta soli
Składniki - masa serowa:
  • 1 kg białego sera (ja użyłam serka śmietankowego naturalnego Piątnicy)
  • 1 szklanka cukru (najlepiej drobnego)
  • 1 łyżka kaka (kopiasta)
  • 4 jajka (żółtka oddzielnie od białek)
  • 100 g miękkiego masła
  • 1 cukier waniliowy (32 g)
  • 1 budyń czekoladowy
  • 2 tabliczki gorzkiej czekolady (czyli 200 g, im większy udział kaka tym lepiej, moja miała 66%)
  • ew. 20 ml koniaku lub rumu (ja robiłam wersję dla dzieci więc zrezygnowałam, ale polecam)
Dodatki:
  • 1 puszka gotowego kajmaku kakaowego
  • dowolne dekoracje

Wszystkie składniki spodu zagniatamy na jednolite zwarte ciasto i wkładamy na 1-2 godziny do lodówki. Z ciasta wałkujemy okrągły placek i przykrywamy nim dno tortownicy, tak aby zawinąć brzeg na 1-1,5 cm. Moja tortownica miała na dnie papier do pieczenia i 24 cm średnicy.

Zapiekamy spód ok. 20 min. w temperaturze ok. 190 st. C. Wyjmujemy z piekarnika i studzimy piekarnik do 160 st. C (do pieczenia sernika).

Przygotowujemy masę serową. Żółtka, masło, cukier i cukier waniliowy ucieramy na gładką masę. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i dodajemy do utartych jajek. Do tak wymieszanej masy dodajemy ser i kakao i dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Dodajemy budyń i ponownie dokładnie mieszamy.
Białka ubijamy na sztywną pianę w oddzielnym naczyniu i dodajemy ją do masy serowej. Całość dokładnie mieszamy i wylewamy masę serową do tortownicy (najlepiej jak brzegi tortownicy są wysmarowane tłuszczem i wysypane np. tartą bułką).

Sernik pieczemy w nagrzanym do 160 st. C piekarniku ok. 60-70 minut. Po tym czasie piekarnik wyłączamy i delikatnie uchylamy drzwiczki. Sernik zostawiamy do wystudzenia w piekarniku (ja wkładam między drzwiczki i ściankę trzonek od drewnianej łyżki i zostawiam np. na noc).

Wystudzony sernik jest w zasadzie gotowy do podania. Dla łasuchów jednak polecam wysmarowanie go dookoła np. kakaową masa kajmakową. Sernik wygląda wtedy jeszcze bardziej smakowicie. Poza tym gdyby nam np. pękł wierzch w trakcie stygnięcia, to po posmarowaniu, nie będzie tego widać.


Można też udekorować sernik dowolnymi dodatkami w zależności od okazji. U mnie serniczek jest pomalowany lukrem, takim jakiego się używa do dekorowania pierniczków.


Zapraszam wszystkich na kawałeczek czekoladowego serniczka :)

PS.
Serniczek jest bardzo czekoladowy, dość słodki i sycący. Proponuję wezwać "na pomoc" przyjaciół, aby z sukcesem sprostać wyzwaniu i pokonać taka dawkę czekolady !
Sernik doskonale nadaje się też na świąteczne ciasto!

Smacznego!

wtorek, 16 listopada 2010

Lukrowane pierniczki

Święta jeszcze daleko, ale jakoś tak ogarnęło mnie pierwsze w tym roku pierniczkowe szaleństwo. Zastanawiałam się jakie wybrać! Tyle możliwości i wersji i ile pięknych pomysłów na udekorowanie! Wybrałam moją ostatnią pierniczkową miłość. Ciemne ciasteczka, na których lukier wygląd po prostu ślicznie.
Dla wszystkich wątpiących w swoje siły wspomnę tylko, że lukrowane w ten sposób ciasteczka to mój debiut. To oznacza, że każdemu może się udać stworzyć własne dzieło.
Zapraszam wiec na pierwsze w tym roku pierniczki lukrowane w wydaniu świątecznym.


Składniki:
  • 400 g mąki
  • 2 łyżki kakao
  • przyprawa do piernika
  • 1 łyżeczka sody
  • 140 g cukru pudru
  • 100 g miodu
  • 60 g masła
  • 2 jajka
Glazura:
  • 1 jajko
  • 1 łyżka mleka
Lukier:
  • 1 białko
  • 150 g cukru pudru (przesianego bez grudek, drobno mielonego)
  • ew. barwniki spożywcze

Mąkę, kakao, przyprawę do piernika i sodę mieszamy w misce. Masło i miód rozpuszczamy w naczyniu na parze (np. na dno garnka wlewamy trochę wody, stawiamy na gazie/płycie i ustawiamy naczynie ze składnikami tak, aby gorąca para podgrzewała całość) mieszając, dodajemy cukier puder i ponownie mieszamy. Zdejmujemy naczynie z pary i dodajemy jajka (całość nie może być gorąca - jajka się zważą).
Płynną masę wlewamy do sypkich składników i mieszamy, wyrabiając dość zwarte i lepiące ciasto. Wykładamy na folię aluminiową lub wkładamy do woreczka i odkładamy do lodówki do następnego dnia.

Wyjmujemy ciasto z lodówki na 1/2-1 godzinę przed robieniem ciasteczek. Ciasto powinno być plastyczne. Wałkujemy cieniutkie placki (moje miały nie więcej niż 2 mm grubości) i wykrawamy ciasteczka. Najlepiej jeżeli mamy stolnicę lub matę i wałek nieprzywierający, ale jeżeli nie to delikatnie oprószamy mąką.

Ciasteczka pieczemy w temp. 175 st. C ok. 10 minut i następnie studzimy.
Wystygłe ciasteczka smarujemy jajkiem roztrzepanym z mlekiem i wstawiamy na kolejne 10 min. do piekarnika nagrzanego do 70-80 st. C.

Po wystudzeniu pierniczki powinny być błyszczące, suche i twarde. Teraz możemy je włożyć do szczelnego pudełka, polukrowane lub nie, i spokojnie czekać na święta.
Jeżeli ciasteczka chcemy polukrować, to mieszamy białko z cukrem w garnuszku ok. 10-15 min. Nie polecam używania do tego robota - nie chodzi przecież o ubicie piany, ale o ciągnący się lekko lukier. Jeżeli lukier na koniec będzie za gęsty, to dodajemy kilka kropli soku z cytryny. Ew. dodajemy barwnik spożywczy, aby uzyskać kolorowy lukier (lukier do wypełnień czy malowania większych powierzchni powinien być nieco rzadszy).
Malujemy ciasteczka wyciskając lukier (ja zrobiłam rożki z folii, z mała dziurką na końcu).

Zrobiłam mnóstwo różnych ciasteczek, ale dzisiaj pochwalę się dzwoneczkami i aniołkami.

Zapraszam do próbowania!

sobota, 30 października 2010

Kruche pomarańczowe ciasteczka na Helloween

Jutro Helloween! Nie jest to nasz rodzimy zwyczaj, ale przynajmniej młodszej części rodziny bardzo się spodobał. Wędrówki po osiedlu - po zaprzyjaźnionych domach, w poszukiwaniu łakoci, w fikuśnych przebraniach. Dzieci czekają na to z utęsknieniem.
Na koniec łakocie trafiają na jedną kupkę i są sprawiedliwie dzielone między dzieci.
Nie można też zapomnieć o wzmocnieniu drużyny "potworów". Dzisiaj upiekłam ciasteczka z różnymi helloween'owymi wzorkami. Miały być na jutro, ale dzieci zabrały ciastka na spotkania z kolegami i koleżankami i w domu zostało tylko kilka. Chyba będzie trzeba upiec coś drugi raz.

Zapraszam na kruche pomarańczowe ciasteczka w różne "straszne" wzorki!

Składniki:
  • 400 g mąki
  • 200 g masła
  • 1 jako + 2 żółtka
  • 150 g cukru
  • 1 cukier waniliowy
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
Dodatki:
  • 1 jajko
  • 1 łyżka mleka
  • gorzkie kakao
Z wszystkich składników zagniatamy ciasto (na początku siekamy wszystko nożem, aż masło będzie w małych omączonych kawałeczkach). Na początku będzie się kruszyć, ale potem stanie się plastyczne. Gotowe ciasto zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na min. 2 godziny (ja zagniotła wieczorem, a ciasteczka piekłam rano).
Wyjmujemy ciasto z lodówki i odstawiamy na ok. 30 minut. Odkrawamy kawałki i wałkujemy na ok. 2 mm grubości. Wykrawamy ciasteczka. Smarujemy delikatnie jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka. Posypujemy ciasteczka kakaem. Ja użyłam gotowych kształtów, ale można samemu wyciąć szablony z kartonu.

Ciasteczka pieczemy ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st. C.

Smacznego!

niedziela, 17 października 2010

Palačinka z dżemem, czyli naleśniki po chorwacku

Miłość do naleśników nigdy nie przemija! Ciekawe, że z takim samym zapałem i przyjemnością naleśniki pochłaniają dzieci i dorośli. Zastanawiałam się nad tym, czy jest jeszcze jakaś inna taka magiczna potrawa i ... poza lodami nic innego nie przyszło mi do głowy.
Dzisiaj zapraszam na naleśniki w wydaniu chorwackim, gdzie naleśniki są bardzo popularnym deserem. Takimi właśnie naleśniczkami delektowaliśmy się w czasie wieczoru chorwackiego.
Zapraszam na palačinka z dżemem, czyli naleśniki po chorwacku!

Składniki - ciasto:
  • 2 szklanki mąki pszennej,
  • 1 szklanka mleka,
  • 1 szklanka gazowanej wody mineralnej
  • 3 jajka,
  • 1/4 płaskiej łyżeczki soli.
Składniki - sos czekoladowy:
  • 1/2 tabliczki czekolady deserowej,
  • 1/2 tabliczki czekolady mlecznej,
  • 2 płaskie łyżki masła,
  • 1-2 łyżki przegotowanej wody.
Dodatki:
  • olej do smażenia,
  • ew. 1-2 łyżki masła (do przysmażenia gotowych naleśników),
  • słoik konfitury truskawkowej,
  • pokruszone orzechy włoskie.
Wszystkie składniki ciasta łączymy do uzyskania gładkiej masy. Jeżeli byłaby zbyt gęsta można dodać więcej wody gazowanej, do uzyskania pożądanej gęstości.
Smażymy cienkie naleśniki na odrobinie oleju (pod każdy naleśnik po kilka kropli). Z podanej porcji zrobiłam 18 naleśników.

Smarujemy naleśniki konfiturą (ew. dżemem) truskawkowym (smarujemy pół naleśnika). Składamy naleśnik na pół i ponownie na pół, do uzyskania ćwiartek.

Układamy złożone naleśniki ponownie na patelni i zarumieniamy na odrobinie masła. Można przygrzać na patelni bez tłuszczu. Jednak chrupiąca skórka naleśnikowa przysmażona na masełku jest po prostu pyszna!

Wszystkie składniki sosu czekoladowego rozpuszczamy w garnuszku (nie gotujemy).

Układamy po 1-2 naleśniki na talerzach, polewamy ciepłym sosem czekoladowym i posypujemy pokruszonymi orzechami włoskimi.

Smacznego!

poniedziałek, 4 października 2010

Sernik z kajmakiem

Zrobiło się jakoś tak jesiennie, ale jednocześnie wciąż słonecznie! W taką pogodę najlepiej jest zawinąć się na tarasie w ciepły koc i z kubkiem parującej kawy w ręku delektować się ciepłem, mrużąc oczy od nadmiaru nisko zawieszonego nad horyzontem słonecznego blasku.
Do kawy niezmiennie przydałoby się coś słodkiego. I choć tym razem ciasteczko zostało przyrządzone na wyraźne zamówienie mojego syna, do kawy pasuje wyśmienicie.
Moja latorośl poprosiła o sernik, koniecznie słodki i bez żadnych wchodzących w zęby skórek pomarańczowych, rodzynek czy owoców.

Zapraszam więc na jesienny słodki sernik z kajmakiem!

Składniki - spód:
  • 1 szklanka mąki (taka z górką)
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1 cukier waniliowy (32g)
  • 1 kopiasta łyżka kawy zbożowej inki
  • 100 g masła (z lodówki)
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • mąka do podsypania na blacie/stolnicy

Składniki - masa serowa:
  • 1 kg mielonego sera (ja użyłam twarogu sernikowego Piątnicy)
  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 100 g miękkiego masła
  • 1 cukier waniliowy (32g)
  • 1 budyń waniliowy lub śmietankowy
  • 1/2 puszki kajmaku (kupiłam gotowy)
  • 5-7 kropli esencji rumowej

Do posmarowania:
  • 1/2 puszki kajmaku

Z wszystkich składników spodu zagniatamy cisto. Będzie dość luźne i lepiące. Wkładamy w foliowy woreczek i odstawiamy do lodówki na ok. 2 godziny. Schłodzone ciasto wykładamy na blat i wałkujemy krążek, którym zasłaniamy dno tortownicy (ja moją wysmarowałam masłem i wysypałam tartą bułką, tortownica miała ok. 25 cm średnicy).
Pieczemy ok. 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st. C (z termoobiegiem, lub w 190 st. C bez).

W czasie gdy ciasto się podpieka przygotowujemy masę serową. Ser ucieramy z cukrem, cukrem waniliowym i masłem (powinno być miękkie, poleżeć przed użyciem w temp. pokojowej). Do jednolitej masy dodajemy jajka i kajmak. Całość ubijamy kilka minut. Na koniec (przed samym wylaniem na podpiekający się spód) dodajemy budyń i esencję rumową. Dokładnie ubijamy, aby połączyć wszystkie składniki.
Masę serową wylewamy do tortownicy. Wstawiamy ponownie do piekarnika. Nastawiamy temperaturę na 175 st. C (bez termoobiegu). Pieczemy ok. 60 minut.
Po upieczeniu wyłączamy piekarnik i delikatnie uchylamy drzwiczki (ja wkładam w górnej części - pomiędzy drzwiczki i obudowę - drewnianą łyżkę). Pozostawiamy tak sernik do wystudzenia (ja upiekłam wieczorem i zostawiłam do rana).


Wystudzony sernik delikatnie odcinamy z blaszki, zdejmujemy obręcz i smarujemy pozostałym kajmakiem. Przed podaniem wstawiamy na ok. 2 godziny do lodówki do schłodzenia.

Moim zdaniem taki serniczek najlepiej smakuje z kawą, ale koniecznie bez cukru!

Smacznego!

piątek, 1 października 2010

Dorada z grilla z masłem ziołowym

Na Wieczorze chorwackim nie mogło zabraknąć ryb! W Chorwacji popularnym daniem jest riba na žaru i taką też postanowiłam przygotować. Wybór gatunku też nie był przypadkowy. Dorada ma po prostu fantastycznie mało ości i do tego praktycznie cały kręgosłup da się wyjąć za jednym razem. Jest też powszechnie serwowana na wybrzeżu Chorwacji. Pasowała więc idealnie do koncepcji wieczoru.
Nabycie rybek też nie sprawiło mi żadnego problemu, udało mi się dostać rybki świeże. Postanowiłam nie posypywać ryb żadnymi przyprawami czy ziołami. Sama ryba wydawała mi się wystarczająco pyszna. Dla poprawy aromatu postanowiłam podać ją z masłem ziołowym, przygotowanym ze świeżych aromatycznych roślin.
Zapraszam więc na ribę na žaru, czyli w tym wypadku na doradę z grilla!


Składniki:

  • po 1 doradzie na osobę
  • cytryna (ja zużyłam 1/2 cytryny na 5 ryb)
  • sól

Składniki - masło:
  • 1 kostka masła (wyjęte wcześniej z lodówki)
  • 1 duży lub 2 małe ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka siekanego świeżego oregano
  • 1 łyżeczka siekanego świeżego tymianku
  • sól i pieprz (najlepiej biały, mielony) do smaku

Doradę oskrobujemy z łusek i wyjmujemy wnętrzności. Na szczęście teraz można kupić rybki patroszone. Trzeba pamiętać przy kupowaniu, aby ryby były bardzo świeże. Dorady płuczemy. Każdą nacieramy solą (z wierzchu i w środku) i skrapiamy sokiem z cytryny. Odstawiamy na 2-3 godziny przykryte np. w lodówce.

Dorady pieczemy na grillu (można w folii w piekarniku, ale z grilla są moim zdaniem zdecydowanie lepsze i takie fajnie przypieczone) z obydwu stron.

Zanim rybki przejdą solą przygotowujemy masło ziołowe. Kostkę masła wyjmujemy wcześniej z lodówki tak aby w trakcie przygotowywania było miękkie. Wkładamy do miseczki - masło, przeciśnięty przez praskę czosnek (może być drobno posiekany), oregano, tymianek pieprz i sól. Wszystko mieszamy dokładnie. Odstawiamy do lodówki.

Po upieczeniu ryby podajemy z masełkiem ziołowym i np. z ziemniakami gotowanymi w mundurkach.

Z podanych składników masła wychodzi za dużo jak na 5 rybek (można by spokojnie przygotować z 1/2 składników), ale jest przepyszne i po prostu znika tak razem z samymi ziemniakami :)

Smacznego!

sobota, 25 września 2010

Ćevapčići

Podobno powinny zostać przyrządzone z jagnięciny. Na szczęście wersji jest mnóstwo, a każda pyszna i nie musimy się martwić, że nie jesteśmy zgodni z jakąś oryginalną recepturą. Danie to jest powszechne na Bałkanach. Nie mogło go więc zabraknąć na Wieczorze chorwackim. Dzisiaj w zasadzie wszędzie można danie to znaleźć bez kłopotu. Mowa rzecz jasna o ćevapčići - mięsnych kiełbaskach.
Niezależnie od sposobu przyprawienia kiełbaski niezmiennie sporządza się z mielonego lub siekanego mięsa, najlepiej różnych gatunków. Do mięsa dodaje się niewielkie ilości np. siekanej cebuli i mąki, czosnek, przyprawy i zioła (czy też trochę gazowanej wody mineralnej).
Kształt kiełbasek jest charakterystyczny - wałeczki, najlepiej upieczone na grillu. Mogą być jednak również np. usmażone na patelni.
Ja wybrałam wersję prostą bez dodatków papryki czy cebuli. Zapraszam więc na bałkańskie kiełbaski - ćevapčići.


Składniki:
  • 400 g mielonej wołowiny
  • 400 g mielonej wieprzowiny
  • 2-4 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka soli (jeżeli lubimy bardziej słone to trzeba spróbować)
  • 1 łyżeczka pieprzu

Czosnek drobno kroimy lub przeciskamy przez sitko. Wszystkie składniki łączymy i wyrabiamy jednolitą mięsną masę. Całość zawijamy np. w folię aluminiową i wkładamy do lodówki na 1-2 godziny.
Wyjmujemy schłodzone mięso i wyrabiamy kiełbaski - wałeczki o grubości ok. 1,5 cm i długości ok. 8-10 cm. Układamy na blasze, formie lub bezpośrednio na grillu. Najlepiej jednak aby spędziły jeszcze nie upieczone w lodówce 2-3 godziny (wszystko się dobrze przegryzie).


Smarujemy wierzch kiełbasek olejem (skórka będzie przypieczona i chrupiąca) i pieczemy ze wszystkich stron aż skórka będzie chrupiąca, a kiełbaski przypieczone (tyle ile kiełbasa tej grubości na grillu).
Ja ułożyłam kiełbaski na foremce jednorazowej (do grillowania) i piekłam w piekarniku nastawionym na opcję grillowania (grill był zajęty przez rybki :)), w temperaturze ok. 190 st. C. Z podanych składników wyszły 2 tacki kiełbasek + 1 rządek na trzeciej (w zależności od grubości kiełbasek ilość może być różna).

Kiełbaski fantastycznie smakują z ajvarem, sosem tzatziki, grillowanymi warzywami czy ziemniakami, ale można też podać ze świeżą cebulką pokrojoną w kosteczkę i pomidorami.

Smacznego!

czwartek, 16 września 2010

Ajvar

Ajvar podobno znany był już w starożytności. Dzisiaj można go kupić jako dodatek do mięs, przekąsek, czy pieczywa, praktycznie w każdym sklepie. Pasta z papryki i bakłażanów - bałkański specjał na wyciągnięcie ręki - zamknięty w słoiczku.
Byłam w wirze przygotowań do wieczoru chorwackiego i wydawało się, że nie da się już ze wszystkim zdążyć przed przyjściem gości. W domu pojawiły się nawet nieśmiałe głosy, a może by tak przyspieszyć i chociaż po ajvar pobiec do sklepu? No NIE!, to by była kapitulacja!
Podobno pastę powinno się przygotować gotując składniki w zalewie z octem. Oj, ta wersja nie wydała mi się taka kusząca, za to pieczona papryka ...mmm ... to jest coś co bardzo lubię.
Powstała więc potrawa w wersji, jaka wydawała mi się, że daje obietnicę smacznego efektu na końcu kulinarnej przygody.
Zapraszam na ajvar!


Składniki:
  • 1 średni bakłażan (ok. 400 g)
  • ok. 800 g papryki czerwonej
  • 2-4 ząbki czosnku
  • 100 ml oliwy z oliwek
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 150 g przecieru pomidorowego
  • sól
  • ew. pieprz, ostra i słodka papryka w proszku

Papryki myjemy, wykrawamy gniazda nasienne i kroimy na ćwiartki. Układamy na blasze (skórką do góry), czy naczyniu żaroodpornym, skrapiamy oliwą (1-2 łyżki) i zapiekamy w piekarniku, nagrzanym do ok. 220 st.C (opcja z przypiekaniem od góry jeżeli można wybrać). Gdy na skórce zaczną się pojawiać pęcherzyki, wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy na ok. 10 minut do przestudzenia, a następnie zdejmujemy z papryki skórkę (ze skórką potrawa będzie nieco gorzka).

Bakłażana myjemy i kroimy w grubą kostkę, przysmażamy i dusimy na oliwie (1-2 łyżki) ok. 10-15 minut - ja dusiłam w woku. Dodajemy pokrojoną paprykę i przecier pomidorowy i dusimy 5-10 minut. Na koniec dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, pozostałą oliwę, ocet balsamiczny.

Miksujemy potrawę - ja wolałam taki sos, w którym widać jeszcze kawałki warzyw, ale można zmiksować "na gładko".

Na koniec doprawiamy solą i pieprzem. Ja dodatkowo dodałam ostrej papryki i 1 płaską łyżkę słodkiej papryki (dla zagęszczenia pasty).

Pasta jest doskonała, np. do świeżej bagietki czy ćevapčići.

Smacznego!

sobota, 11 września 2010

Chorwackie specjały

Witam wszystkich i zapraszam na pierwszy post Wieczoru chorwackiego - przystawki. Czytając przewodnik i potem obserwując turystów w Chorwacji można było zauważyć kto już wyjeżdża. Znaczna część biegała i szukała konkretnych produktów: np. wyrobów z lawendy rosnącej na wyspie Hvar, miodu z wyspy Solta, sera z wyspy Pag, szynki i ostrego salami.
Nas też nie ominęła taka zabawa. Nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności skosztowania miejscowych specjałów, zabrania ich do Polski i podzielenia się z przyjaciółmi.
Zapraszam więc na zestaw chorwackich pyszności.

Dalmatinski pršut
- czyli dalmatyńska szynka suszona, a następnie wędzona. Ma charakterystyczny smak i aromat. Fantastycznie smakuje np. z melonem i kieliszkiem lekkiego białego wina.

Paški sir
- czyli dojrzewający owczy ser z wyspy Pag, podobno cięgle jest wyrabiany tradycyjnymi metodami, a na jego niepowtarzalny smak wpływa dieta owiec, z których mleka się go wyrabia. Jest ona bogata w różne wonne zioła rosnące na wyspie.
Przyznam, że jest charakterystyczny w smaku i całkowicie różni się np. od naszych oscypków i owczych serów z Podhala. I choć paški sir jest chyba najpopularniejszym produktem/prezentem kupowanym przez turystów w Chorwacji to warte grzechu są również inne serki owcze i kozie, wyrabiane tradycyjnie, np. z dodatkiem ziół lub bez.

Kulen
- ostra, pikantna kiełbasa ze Slawonii (dla mnie była podobna w wyglądzie do salami). Ostrość kulen pochodzi od chilli użytej do przyprawienia. Kulen podaje się np. z białym serem, świeżą papryką, pomidorami, marynowanymi warzywami i oliwkami. Ja wybrałam wersję z serem i oliwkami, papryczki marynowane zostały podane oddzielnie (nie każdy dałby radę pochłonąć ostry kulen z ognistymi papryczkami).
Prawdziwie tradycyjny kulen wymaga długiego przygotowania (podobno może trwać nawet rok). Mięso umieszcza się w grubej kiszce i wędzi, a następnie suszy. Cieńsze kiełbasy wymagają krótszego procesu produkcji i taką właśnie przywiozłam do Polski.

Nie mm tak na 100% pewności czy to co można nabyć w chorwackim sklepie to jest taki prawdziwie tradycyjny wyrób. Ale już w gospodarstwie na trasie ? Myślę też, że nie ma co się za długo nad tym zastanawiać, próbowanie nowych smaków jest po prostu przyjemne i czasem trzeba się poddać wakacyjnej atmosferze i ciekawości.

Zapraszam!

czwartek, 9 września 2010

Wieczór chorwacki

Wakacje były po prostu cudowne! Jakby mi było mało słońca w Polsce w tym roku wybrałam się na południe do słonecznej Chorwacji. I jak to zwykle w takich razach bywa nie obyło się bez kosztowania lokalnych specjałów.
Pieczone ryby, grillowane kalmary, sałatki z ośmiornicą i wszelkiej maści inne potrawy z owoców morza stanowią doskonałe dopełnienie przepięknych krajobrazów. W nadmorskiej knajpce inaczej smakują niż zrobione tu w Polsce. Nie znaczy to jednak, że nie należy ich tu robić.
Zapraszam więc na kolejny wieczór kulinarny - Wieczór Chorwacki. Wszystkich znawców i miłośników kuchni chorwackiej proszę o wyrozumiałość, część potraw nie jest tak w 100% czystym przepisem chorwackim, a raczej potrawą "na motywach". Pasowały mi jednak do koncepcji wieczoru i pozwalały przetrwać całość osobnikom nie gustującym w pływających, morskich stworzeniach.
Każdy może też wybrać inny zestaw dań i uznać, że to właśnie on jest "bardziej chorwacki".


Menu Wieczoru chorwackiego:
1. Jako przekąski:
- dalmatinski pršut,
- paški sir,
- kulen,
- ajvar z pieczywem,
w towarzystwie melona i świeżych fig.
2. Manistra (ostra zupa z warzywami strączkowymi i jarzynami).
3. W roli dania głównego:
- ćevapčići (kiełbaski z mielonego mięsa),
- riba na žaru (dorada z grilla),
z gotowanymi ziemniakami, grillowaną cukinią w ziołach i masłem czosnkowo-ziołowym.
4. Deser:
- štrudel Zagorie (a raczej to co mi wyszło z przepisu "na oko"),
- palačinka z dżemem, roztopioną czekoladą i orzechami.
Do potraw zostały podane również: na powitanie rakija, wina chorwackie (na jedno z popularnych piw - Ožujsko nie zostało już jakoś miejsca).

Poszczególne potrawy postaram się zamieścić jak najsprawniej.

Zapraszam !

wtorek, 31 sierpnia 2010

Ciasto drożdżowe ze śliwkami

Miałam wielką ochotę na "klasykę". Tak bez udziwnień - na miłe podniebieniu znajome smaki, na ciasto drożdżowe ze śliwkami. Postanowiłam sięgnąć po jakiś sprawdzony przepis, jednak niczego nie mogłam znaleźć! Internet działać nie chciał ... już miałam się poddać, gdy wszystko uratował mój 6-letni synek - "ja Ci pomogę mamo!".
I tak powstało ciasto "na oko". I jak to bywa z eksperymentem, okazał się całkiem udany.
Zapraszam więc na "klasykę" - ciasto drożdżowe ze śliwkami.


Składniki:
  • 3,5 szklanki mąki (ok. 500 g)
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 szklanka mleka (lekko ciepłe)
  • 2 jajka i 1 żółtko
  • 1 cukier waniliowy (32g)
  • 1 opakowanie suszonych drożdży (7g)
  • 100 g masła (rozpuszczone, ale niezbyt ciepłe)
  • 1/4 łyżeczki soli

Dodatki:
  • ok. 1/2 kg śliwek
  • cynamon (do posypania)

Kruszonka:
  • 70 g mąki
  • 40g cukru
  • 40 g masła

Do mleka dodajemy łyżeczkę cukru i drożdże. Mieszamy i odstawiamy na ok. 15 minut. Gdy drożdże "ruszą" dodajemy pozostałe składniki ciasta. Wszystko dokładnie wyrabiamy w misce - ciasto będzie lepiące (ja użyłam robota). Przykrywamy i odstawiamy na ok. 40 minut (powinno podwoić objętość). Ponownie wyrabiamy (oklapnie z powrotem) i przekładamy do tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą (moja miała ok. 24 cm średnicy). Na wierzchu ciasta układamy połówki śliwek. Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na kolejne 40 minut (powinno go być 2x tyle).

W tym czasie przygotowujemy kruszonkę. Wszystkie jej składniki rozcieramy razem łyżką w misce lub głębokim talerzu.
Nagrzewamy piekarnik do ok. 180 st. C.

Wyrośnięte ciasto posypujemy kruszonką i cynamonem. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 45 minut.
Wyjmujemy i pozostawiamy do ostygnięcia. Ja odpięłam tortownicę z wystudzonego ciasta.

Smacznego!

środa, 18 sierpnia 2010

Czekolada, śmietanka i urodziny Mamy!

Urodziny mojej Mamy! Tak się złożyło, że tort - a w zasadzie torcik, robiłam ja. Trochę mieliśmy ostatnio różnych rodzinnych spraw i załatwiania, a tu i urodziny i imieniny naraz w odstępie kilku dni. Do tego 15-ty sierpnia to święto, więc na żadne otwarte cukiernie nie można było liczyć.
Do tego urodziny takie złożone ze szczęśliwych liczb 77!!!
Każdy przyniósł coś dobrego. Smakowite blachy piaskowego i drożdżowego ciasta ze śliwkami i lody! Po prostu pycha!
Nie chciałam robić ciężkich i słodkich mas. W taki ciepły dzień lekki śmietankowo-jogurtowo-czekoladowy deser wydawał mi się bardziej odpowiedni.
Zapraszam więc na moje dzieło urodzinowe - na torcik śmietankowy z czekoladą.


Składniki - biszkopt:
  • 2 jajka (żółtka oddzielnie od białek)
  • 1/3 szklanki mąki
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • szczypta soli
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3-4 krople esencji waniliowej
  • ok. 400 g czerwonych porzeczek
  • 2 łyżki cukru
  • 2 łyżeczki żelatyny (płaskie)
  • 1/4 szklanki wody

Składniki - pianka śmietankowa:
  • 500 ml śmietany kremówki (36%, z lodówki)
  • 1 duży jogurt (gęsty, ok. 440 g)
  • 1 duży jogurt grecki (ok. 430 g)
  • 2 cukry waniliowe (2 x 16g)
  • 1/2-1 szklanka cukru pudru
  • 5-6 łyżeczek żelatyny
  • 1/3 szklanki wody
  • 1/2 tabliczki białej czekolady
  • 1/2 tabliczki czekolady deserowej
  • 2 łyżeczki masła
  • 2 łyżki wody
  • 2 łyżki nutelli (taki wieeeelkie)

Przybranie:
  • masa marcepanowa
  • barwniki spożywcze (zielony, żółty i czerwony)
  • ew. można niczym nie przybierać lub np. posypać tartą czekoladą.

1. Przygotowanie - biszkopt

Białka ubijamy na sztywną pianę. Stale ubijając powoli dodajemy cukier puder, a na końcu żółtka. Do masy jajecznej dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i solą, dodajemy zapach waniliowy i wszystko energicznie łączymy na jednolitą masę.
Ciasto wlewamy do tortownicy (moja miała 20 cm średnicy), wysmarowanej olejem i wysypanej mąką i wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180 st. C. Pieczemy ok. 25 minut. Wyjmujemy i odstawiamy do ostygnięcia.

Porzeczki myjemy i zdejmujemy z gałązek. Gotujemy krótko z 2 łyżkami cukru. Przecedzamy pestki przez sitko. Żelatynę (2 płaskie łyżeczki) zalewamy chłodną wodą (1/4 szklanki) i odstawiamy na 5-10 minut. Następnie rozpuszczamy żelatynę w gorącej kąpieli wodnej (naczynie z napęczniałą żelatyną wstawimy do innego z gorącą wodą i mieszamy do rozpuszczenia). Dodajemy rozpuszczoną żelatynę do soku z porzeczek. Odstawiamy do ostudzenia.

Zdejmujemy z tortownicy obręcz i myjemy. Czystą i suchą zapinamy ponownie na spodzie, "zaklejamy" wszystkie szparki masłem. Cisto "przycinamy" na równy placek (1,5-2 cm grubości). Wkładamy ponownie do tortownicy i nasączamy sokiem z porzeczek. Wstawiamy do lodówki.

2. Przygotowanie - pianka śmietankowa:

Żelatynę zalewamy wodą i odstawiamy do napęcznienia, a następnie rozpuszczamy w kąpieli wodnej.
Śmietankę ubijamy na sztywną piankę. Pod koniec ubijania dodajemy cukier waniliowy i 2-3 łyżki cukru pudru. Do ubitej śmietanki dodajemy jogurty. Całość dokładnie łączymy. Dodajemy cukier puder do smaku. Ja wolę desery mniej słodkie (u mnie było ok. 1/2 szklanki), ale można dodać więcej, jeżeli masa będzie wydawała się zbyt wytrawna. Na koniec dodajemy rozpuszczoną żelatynę (schłodzoną ale nie zimną, powinna być całkowicie płynna) i dokładnie mieszamy.

Czekolady (pokrojone) rozpuszczamy w kąpieli wodnej:
- białą: z 1 łyżeczką masła i 1 łyżką wody ,
- deserową: z 1 łyżeczką masła, 1 łyżką wody i nutellą.
Masę śmietankową dzielimy na pół i do każdej dodajemy inną czekoladę.

Wylewamy masę "białą" na nasączony biszkopt i wstawiamy do lodówki. Gdy warstwa zacznie krzepnąć delikatnie wylewamy na wierzch "brązową" masę i całość pozostawiamy w lodówce najlepiej do następnego dnia.

Dekorujemy torcik wedle uznania.
Moja dekoracja została wykonana z masy marcepanowej z dodatkami barwników spożywczych.

PS. Masy jest trochę więcej niż dla tortownicy 20 cm średnicy. Niestety nie próbowałam w większej i nie wiem do jakiego poziomu się napełni :) Można chyba jednak spróbować w takiej 24 cm średnicy.
I jeszcze jedno - torcik nie nadaje się do stania w cieple - rozpłynąłby się. Podawać trzeba prosto z lodówki. Choć muszę przyznać, że mój był serwowany w ostatnią niedzielę i było 36 st. C, a w takiej temperaturze to prawie wszystko może się rozpłynąć.

Smacznego!

sobota, 17 lipca 2010

Kokosowe naleśniki z mango

Normalnie to byłby deser, ale teraz latem to równie dobrze może być obiad. Jednocześnie ciepły i lekki, sycący i świeży.
Zobaczyłam wczoraj na straganie piękne duże mango. Wyglądało nie tak jak te supermarketach - małe i zielone, ale bardziej dojrzale i zachęcające. Do tego piękne maliny i... już powstał pomysł na nowe danie. Nie jestem specjalnie mięsożerna, więc dla mnie to jest właśnie jedna z miłych propozycji na upalne dni!

Zapraszam na naleśniki kokosowe z mango i malinami!

Składniki:
  • 1/2 szklanki wiórków kokosowych
  • 1 szklanka mleka
  • 1,5 szklanki mąki
  • 2 jajka
  • 1 cukier waniliowy
  • szczypta soli
  • 3-4 łyżki wody

Dodatki:
  • olej do smażenia
  • 1-2 łyżki masła do zasmażenia naleśników
  • 1 duże dojrzałe mango
  • 1 pudełeczko malin
  • cukier puder
  • ew. listki melisy do przybrania

Wiórki zalewamy mlekiem i odstawiany na ok. 1 godzinę. Następnie wszystkie składniki naleśnikowego ciasta mieszamy na jednolitą masę. Jeżeli wyda nam się zbyt gęste dodajemy odrobinę wody.
Smażymy niezbyt cienkie naleśniki na odrobinie oleju (mi wyszło 6 szt.).

Mango obieramy ze skórki i kroimy na cienkie paseczki. Zawijamy je w naleśniki w dowolny sposób (u mnie są rożki). Zasmażamy na małym ogniu na maśle. Przy przewracaniu trzeba uważać, aby mango nie wypadło z środka.
Układamy naleśniki na talerzu, posypujemy cukrem pudrem, przybieramy malinami i świeżymi listkami melisy.

Ja lubię chrupiące i świeże owoce. Jeżeli jednak ktoś woli bardziej miękkie i słodkie, to można paseczki mango (przed włożeniem do naleśników) krótko poddusić/podsmażyć na masełku z łyżką cukru pudru (lub najlepiej brązowego).


Dla tych co nie lubią/nie mogą różnych rzeczy:

Można zamiast masła użyć oleju, a zamiast mleka np. mleczka kokosowego lub po prostu wody. Zamiast mąki pszennej spróbowałabym np. kukurydzianej wymieszanej z ryżową.
Wydaje mi się, że można by nie dodawać jajek, ale przyznam, że takiej wersji nie próbowałam :)

Smacznego!

niedziela, 11 lipca 2010

Jogurt, truskawki i upał

Wczoraj już od rana prawdziwy żar lał się z nieba. Okna były otwarte do dziewiątej rano. Potem wszystko dokładnie pozamykałam, aż do późnego wieczora. Zupełnie jakbym mieszkała w jakimś południowy kraj. W domu było przyjemnie, temperatura nie przekraczała 25-ciu st. C.
Świat za oknem wyglądał tak pięknie, słonecznie. Przez chwilę pomyślałam nawet, że może przydałaby się jakaś mała wycieczka rowerowa, szkoda tak siedzieć w domu. Na pewno zdążyłabym przed 14-tą, tzn. przed przyjściem gości.
Na szczęście najpierw zerknęłam na wyświetlacz stacji meteo! Mamy takie małe coś w ogródku, stoi wśród zieleni, w przewiewnym miejscu, i .... nie było mowy o pomyłce ... ponad 36 st. C! Nie byłabym sobą gdybym nie wyszła chociaż na taras, może coś tam się popsuło i ... zaraz się wycofałam. Jestem ciepłolubna, ale na moim tarasie był prawdziwy piekarnik! Rzecz jasna wycieczka na rowerze wywietrzała mi z głowy. Ciekawe ile stopni wskazywały termometry w centrum Warszawy? Za to pojawił się nowy pomysł.
W takiej temperaturze przyjemnie jest uraczyć się czymś orzeźwiającym i chłodnym. Deser raczej nie pieczony, lekki i niezbyt słodki, no i bez takich dodatków, które na surowo w upale mogą stać się pożywką dla nieproszonych gości - jajka odpadły więc na początku.
Zapraszam więc na śmietankowo-jogurtowo-truskawkowy deser - w sam raz na upalne dni.

Składniki:
  • 1 paczka okrągłych biszkoptów
  • 0,5 l śmietanki kremówki (moja miała 36%, został wyjęta z lodówki)
  • 1 jogurt bałkański (340 g)
  • 1 cukier waniliowy (16g)
  • 2 łyżki cukru pudru (lub w zależności od tego, jak słodki chcemy uzyskać deser)
  • 2 galaretki truskawkowe
  • 2-3 łyżeczki cukru do musu truskawkowego
  • ok. 70 dkg truskawek

Galaretki rozpuszczamy w 1 szklance wody (zgodnie z opisem na opakowaniu tylko wody mniej) i odstawiamy do ostygnięcia. Odkładamy 22 małe truskawki (do przybrania), pozostałe miksujemy z cukrem na jednolity mus. Powinniśmy uzyskać ok. 450 ml musu.
Jeżeli chcemy aby nasz deser był całkowicie gładki, to należałoby przetrzeć mus przez gęste sitko, aby oddzielić pestki. Przyznam, że w taki upał nie miałam siły na dodatkowe czynności i do deseru poszedł mus prosto z miksera.
Na dnie tortownicy (moja miała ok. 25 cm średnicy, została zapięta z papierem do pieczenia na dnie, miejsce zapięcia od środka zostało "zaklejone" masłem) układamy biszkopty.
Śmietankę ubijamy na sztywną piankę, pod koniec ubijania dodajemy cukier waniliowy i cukier puder. Do bitej śmietany dodajemy jogurt i mieszamy na jednolita masę, na koniec dodajemy mus truskawkowy i mieszamy.
Do tak przygotowanej masy wlewamy przestudzone galaretki (ważne aby nie zaczęły jeszcze krzepnąć i w zetknięciu z chłodną masą nie zrobiły się żelatynowe nitki) i szybko łączymy na jednolity krem. Całość wlewamy do tortownicy. Krzepnącą masę przybieramy odłożonymi truskawkami (można dodać też np. świeże listki melisy). Deser wstawiamy do lodówki na min. 4-5 godzin.
Wyjmujemy z lodówki bezpośrednio przed podaniem.

Zaletą deseru jest nieskomplikowana receptura i szybkość przygotowywania. W tym roku to też trochę takie pożegnanie z truskawkami, sezon niestety już się kończy.

Smacznego!

środa, 7 lipca 2010

Gulasz warzywny

Dzisiaj mam kolejną propozycję z serii - lekki letni jednogarnkowy obiad. Powinnam w zasadzie nazwać go obiadem jednowokowym, ale to jakoś tak dziwnie brzmi.
Dzieci w domu nie ma - wakacje! Tym samym przyszła pora na odwyk - od kotletów schabowych, pieczonych udek z kurczaka, tartej marchewki itp. Marzę o chwili, w której będzie można gotować wszystko, dla wszystkich w domu na raz. No chociaż większość potraw.
No tak, ale to nie ma być o wakacjach tylko o pyszniutkim gulaszu. Klasycznie słowo to kojarzy mi się z mięskiem, ale w takie ciepłe dni nie umiem sobie odmówić przeróżnej maści mieszanek warzywnych, takich zupełnie wegetariańskich.

Zapraszam więc na warzywny gulasz trochę w takim śródziemnomorskim stylu.

Składniki:
  • 1 duża cebula
  • 1 duża czerwona papryka
  • 1 średni bakłażan
  • 2 małe cukinie
  • 1 słoik przecieru pomidorowego (można zastąpić np. świeżymi pomidorami bez skórki lub takimi z puszki)
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki mielonej
  • 3 gałązki świeżego oregano (lub 1 łyżeczka suszonego)
  • 1 łyżka siekanych świeżych liści bazylii (taka z górką)
  • sól i pieprz do smaku
  • 4-5 łyżek oliwy z oliwek
  • ew. dla lubiących bardziej ostro 1 strączek chilli i 1/2 łyżeczki cukru - jeżeli pomidory będą zbyt kwaśne
Cebulę kroimy na ćwiartki, a następnie w niezbyt cienkie paski. Generalnie wszystko kroimy na dość duże kawałki (nie siekamy na drobiazg, bo wyjdzie nam sos, a nie gulasz). Wrzucamy do woka (można na zwykłej patelni) i zaczynamy przysmażać na 1-2 łyżkach oliwy. Do cebulki dodajemy pokrojoną w kawałki paprykę. Chwilkę przysmażamy i dodajemy posiekane (jedyna rzecz krojona na drobno) ząbki czosnku. Następnie dodajemy pokrojonego w grubą kostkę bakłażana. Całość przysmażamy, aż bakłażan stanie się miękki (proponuje na średnim ogniu). Dodajemy pokrojoną cukinię.
Na koniec dodajemy przecier pomidorowy, doprawiamy pozostałą oliwą, solą, pieprzem i oregano (ew. cukier i chilli) i dusimy pod przykryciem ok. 10 minut. Długość duszenia zależy od tego, jak bardzo miękkie warzywa chcemy uzyskać.
Ostatnim krokiem jest dodanie słodkiej mielonej papryki, a przed samym podaniem posiekanej bazylii.
Jeżeli gulasz zaczyna zbyt gęstnieć to możemy dodać trochę wody.

Ja zwykle do tak przyrządzonych warzyw podaję świeżą białą bułkę lub bagietkę. Dobrze też pasuje masło (moim zdaniem najlepsza jest osełka - ale to już dla łasuchów) i kieliszek lekkiego białego wina.
Co prawda wtedy przestaje być już tak super zdrowo, ale za to robi się fantastycznie pysznie!

Smacznego!

czwartek, 1 lipca 2010

Naleśnikowe wstążki z pieczarkami

Lekki, ale sycący obiad! W sam raz na bardzo ciepły, ale nie upalny dzień. To takie połączenie koncepcji makaronowej, naleśnikowej i grzybowej. I zioła! Musi być letnio i aromatycznie. Potrawy bez przypraw, i najlepiej świeżych pachnących listków, są jakby gołe i niepełne. Zupełnie jakby zacząć je gotować i podać niedokończone.
Składniki na dwie, moim zdaniem, duże porcje (lub 4 małe). Pasuje tu lekkie białe wino, albo nieklarowane jasne piwko!
Tak więc zapraszam na makaron z naleśnika i sos pieczarkowy - delikatnie czosnkowy, mocno pieprzny, z wyraźną nutą tymianku.


Składniki - sos pieczarkowy:

  • 1 duża cebula
  • ok. 300 g pieczarek (10-12 szt.)
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 1/2 szklanki wody
  • 2 łyżeczki mąki (z górką)
  • 100 gęstej śmietany (moja miała 18%)
  • 2 gałązki świeżego tymianku (lub 1/2 łyżeczki suchego)
  • 2 łyżki masła
  • 1 łyżka oleju do smażenia
  • sól i pieprz do smaku
Składniki - naleśniki:
  • 150 g mąki
  • 1 jajko
  • 1 szklanka mleka
  • 3-4 łyżki wody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • olej do smażenia
Cebulę kroimy na szóstki , a potem w paski (lub jak lubimy) i smażymy na złoty kolor na 1 łyżce oleju. Pod koniec dodajemy drobno pokrojony czosnek. Do cebuli dodajemy pokrojone w plasterki pieczarki i przysmażamy. Dodajemy tymianek i masło. Śmietanę mieszamy z mąką i wodą na jednolity płyn. Dodajemy do smażących się pieczarek, mieszamy do zagotowania i zgęstnienia sosu. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Składniki ciasta naleśnikowego łączymy i mieszamy do uzyskania gładkiej masy (będzie trochę jakby za gęsta na naleśniki, ale za rzadka na omlet). Smażymy naleśniki na odrobinie oleju. Moim zdaniem nie powinny być zbyt cienkie. Z takiego gęstego ciasta powinny wyjść takie miękkie i mięsiste naleśniki (7-8 szt.).

Gorące jeszcze naleśniki (ułożone jeden na drugim) kroimy na paski - np. 0,5 cm grubości. Rozdzielamy naleśnikowe paski i układamy na talerzu.


Polewamy gorącym sosem i posypujemy świeżym tymiankiem.


PS. To takie danie dla zapracowanych. Najdłużej chyba smaży się cebula i naleśniki. Wszystko jest proste do wykonania i nie wymaga specjalnej wprawy, a efekt końcowy całkiem fajny.

Smacznego!

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Pianka serowa

Zaczęłam liczyć, kto kiedy wyjeżdża, kto kiedy wraca i okazało się, że najwcześniej będzie można się tak w większym gronie spotkać tak np. 15-tego sierpnia, albo jeszcze później.
Moim zdaniem nie należy czekać ze spotkaniami dłużej niż to konieczne i pomyślałam, że na zakończenie roku szkolnego można zorganizować takie ostatnie spotkanie przed wakacjami. Ot taki mały grill w miłym towarzystwie, zanim wszyscy się porozjeżdżają.
Każdy przyniósł coś dobrego i powstała prawdziwa uczta.
Na deser przygotowałam .... to znaczy miał być sernik na zimno! Kupiłam kilogram sera itd. Tylko wyszło mi coś, co bardziej podobne jest do kremu bawarskiego niż do sernika.

Zapraszam więc na puszystą piankę serową z biszkoptowej palisadzie z musem truskawkowym!


Składniki - pianka serowa:

  • 1 kg serka mielonego (chłodny - z lodówki, kupiłam gotowy w "wiaderku")
  • 0,5 l śmietanki (moja miała 30% i chłodziła się kilka godzin w lodówce)
  • 4 żółtka
  • 2 galaretki brzoskwiniowe
  • 1 szklanka wody
  • 2 cukry waniliowe (razem 32 g)
  • 4 kopiaste łyżki cukru pudru (do kogla-mogla)
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • cukier puder - do smaku do masy serowej
  • 1 opakowanie podłużnych biszkoptów
Dodatki:
  • truskawki (ok. 14 do przybrania i kolejnych 20 do musu)
  • 4 kopiaste łyżeczki brązowego cukru
Galaretki rozpuszczamy 1 szklance wody (jak w przepisie na opakowaniu tylko wody mniej). Równolegle ubijamy śmietankę na sztywny krem. Pod koniec ubijania dodajemy cukier waniliowy. Dodajemy ser i łączymy szybko, aż powstanie jednolita masa.
Żółtka ubijamy z 4 kopiastymi łyżkami cukru pudru i sokiem z cytryny na puszysty kogel-mogel.
Delikatnie podgrzewamy rozpuszczone galaretki (mają być mocno ciepłe, ale nie zagotować się). Wlewamy powoli kogel-mogel jednocześnie ubijając robotem galaretki. Powinien powstać jednolity gęstniejący krem. Ubijamy całość jeszcze 1-2 minuty podgrzewając. Zdejmujemy z ognia i studzimy (ja włożyłam garnek z kremem do większego z zimną wodą i mieszałam do przestudzenia).
Jeżeli mamy wątpliwość, czy kogel-mogel się nie zważy w gorących galaretkach, to proponuję dodawać go do mocno ciepłych, ale nie gorących galaretek. Podgrzewanie kremu powinno być delikatne (na małym ogniu). Całości nie wolno zagotować bo mogą powstać kluski. Celem tych zabiegów jest zaparzenie jajek (pozbywamy się ewentualnych bakterii i uzyskujemy puszystą gęstniejącą masę). Można też ubić kogel-mogel na parze i potem dodać do chłodnych już galaretek, ale to jest metoda dla mniej leniwych kucharzy :)

Letni krem galaretkowo-jajeczny dodajemy do masy serowo-śmietankowej i krótko miksujemy na jednolity krem. Jeżeli jest zbyt mało słodki możemy dodać cukier puder do uzyskania pożądanej słodyczy.

Biszkopty wyjmujemy z opakowania i odkrawamy 1-1,5 cm z jednego końca (łatwiej ustawić na płaskiej podstawie biszkopty).
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia (zapinamy spód tortownicy z papierem, łatwiej jest potem wyjąć deser, tortownica ok. 24 cm średnicy). Ustawiamy biszkopty dookoła tortownicy (stawiamy na uciętym końcu). Do środka wlewamy gęstniejącą masę serową. Trzeba uważać aby biszkopty nie zapadły się do środka. Można też wylać np. pierwsze 1-2 cm masy i docisnąć biszkopty do brzegów (nie powinny już się wtedy przechylać). Wylewamy krem do końca i całość wstawiamy do lodówki na min. 4 godziny. Na koniec wyjmujemy piankę serową i przybieramy owocami - u mnie są połówki truskawek, ale mogą być inne owoce jakie mamy i lubimy. Pianka przed podaniem powinna czekać w lodówce.


Przed podaniem delikatnie odpinamy brzegi tortownicy (okrajamy możem dookoła). Zsuwamy deser na paterę lub talerz. Ja nie odwarzyłąm się wyjąć papieru przed krojeniem, ale brzegi dały się ładnie oderwać i nie było ich widać.

Podajemy z musem truskawkowym (truskawki miksujemy z cukrem trzcinowym, tak aby powstało ok. 0,5 musu). Mus podajemy oddzielnie - każdy może sobie wtedy polać tyle na ile ma ochotę.


Moja córka powiedziała, że taki deser na talerzu wygląda jak myszka albo króliczek :)

Smacznego!

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Drożdżowe bułeczki z truskawkami

Moje dziecię zajrzało do kuchni, a tam ... pobojowisko. Puste łubianki po truskawkach (oj jak fajnie, że już są wszystkie puste!), słoiki z dżemami (z macierzanką w tym roku nie będzie - ślimaki mi całą zjadły), buteleczki z syropami i góra zasypanych truskawek cukrem w żaroodpornej misie.
- Jakoś ostatnio ciągle wszystko z truskawkami! I dżemy i soki i ciasteczka!
- Trzeba korzystać dopóki są świeże truskawki, za tydzień czy dwa już ich prawie nie będzie.
- Jak to nie będzie mamo, przecież wszędzie ich tyle ...
- Tak to już jest, skończą się i zostaną tylko te w słoikach.
- Ale za to zaczną się porzeczki i wisienki! A co teraz będzie?
Otóż to, zagniotłam ciasto na bułeczki, ale co by tu na nich poukładać! Ustaliłyśmy, że truskawki, tylko żeby było bardziej słodko i może jeszcze jakiś dodatek. A ponieważ prześliczne bułeczki były ostatnio u kasiaaaa24 to uradziłyśmy, że coś podobnego będzie dzisiaj u nas. Przepis trochę zmodyfikowałam, no i trochę mniej zrobiłam - tak na spróbowanie (tzn. 12 sztuk).
Zapraszam na drożdżowe bułeczki z truskawkami, kruszonką i płatkami migdałowymi.


Składniki:
  • 3 i 1/2 szklanki mąki
  • 2/3 szklanki mleka
  • 4 łyżki brązowego cukru
  • 1 opakowanie suchych drożdży (7g)
  • 2 jajka
  • cukier waniliowy (16g)
  • 60 g masła
  • 1/4 łyżeczki soli
Kruszonka:
  • 60 g mąki
  • 30 g masła
  • 30 g cukru
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
Dodatki:
  • truskawki (np. 36 małych - po 3 na każdą bułeczkę)
  • płatki migdałowe
  • mąka do podsypania
  • 1 roztrzepane jajko z łyżką mleka (do smarowania bułeczek)
Mąkę, drożdże i sól wsypujemy do miski i mieszamy. Do garnuszka dodajemy mleko, cukier, cukier waniliowy i masło. Delikatnie podgrzewamy i rozpuszczamy składniki. Wlewamy lekko ciepłe mleko do mąki, dodajemy jajka i dokładnie mieszamy (ja użyłam robota). Ciasto będzie dość luźne. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę.

Ciasto wykładamy na oprószony mąką blat i formujemy kulki. Rozpłaszczone układamy na papierze do pieczenia i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na ok. 20-30 minut. Smarujemy brzegi bułeczek jajkiem (skórka będzie złocista i chrupiąca), zostawiamy "suchy" środek. W środku bułeczek robimy wgłębienie i układamy truskawki. Posypujemy płatkami migdałowymi i kruszonką (składniki rozcieramy razem do powstania grudek).


Pieczemy ok. 20 minut w 180 st. C.


Podajemy jak tylko trochę ostygną. Powinny być całkiem chłodne ... ale jakoś nie wyobrażam sobie taaaaaaaakiego długieeeeeeeeego czekania!

Smacznego!

niedziela, 13 czerwca 2010

Muffinki kakaowe z truskawkami

Miało być ciasto drożdżowe z truskawkami, rabarbarem i kruszonką ... Tylko, że nam się zachciało ciasteczek zaraz, teraz, tak natychmiast! Z drożdżowym jest więcej celebrowania, no i trzeba najpierw poczekać, aż wyrośnie, potem, aż się upiecze i wreszcie choć trochę ostygnie. Dlatego uzgodniliśmy, że najlepsze będą muffinki - żadnego długiego zagniatania, żadnego ucierania i ubijania, czy długiego pieczenia.
Dzisiaj dla odmiany kakaowo, ale ponieważ sezon truskawkowy w pełni, to nie może zabraknąć truskawek.
Zapraszam więc na muffinki kakaowe z truskawkami.


Składniki:
  • 2 szklanki maki
  • 3/4 szklanki cukru (jeżeli ktoś lubi bardzo słodkie cista to można dać całą szklankę)
  • 1 szklanka mleka
  • 1/2 szklanki oleju
  • 2 jajka
  • 2 łyżki kakao
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • skórka otarta z 1/2 małej cytryny
  • ok. 20 truskawek
Wszystkie suche składniki wsypujemy do miski i mieszamy. Dodajemy wszystkie mokre składniki (jajko najpierw roztrzepujemy widelcem w kubeczku). Wszystko mieszamy łyżką na jednolitą masę.
Do foremki do muffinek wkładamy papilotki (6 cm średnicy) i wypełniamy ciastem do 3/4 wysokości papilotek. Do każdej foremki wkładamy po 1 truskawce (zanurzamy do połowy w cieście).

Pieczemy ok. 25 minut w piekarniku nagrzanym do 200 st. C. Wyjmujemy z foremek do przestudzenia. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego!