wtorek, 11 stycznia 2011

Śledzie w oleju

W Święta, ale i przy wszelkich innych okazjach nie może zabraknąć na stole śledzika. Najsympatyczniejsze jest to, że każdy może przyrządzić go po swojemu, w zupełnie niepowtarzalnej wersji. Nie wspomnę tu już nawet o całym mnóstwie przeróżnych śledzikowych specjałów, kuszących na sklepowych półkach.
Dzisiaj chciałabym przypomnieć taką wersję, jak mi się wydaje, najbardziej klasyczną z klasycznych. Zapraszam na wspomnienie, bo oryginał został już pożarty ze smakiem, śledzika w oleju. Takiego z ziołowa nutką!

Składniki:
  • 1 opakowanie filetów ze śledzi 250 g (mogą być też takie solone z beczki)
  • 1 duża cebula
  • 2-3 łyżeczki musztardy (ja daję sarepską)
  • 1/2 płaskiej łyżeczki ziaren kolendry
  • 1/2 szklanki oleju (ja dałam słonecznikowy)

Śledzie zalewamy w misce lub garnku wodą i odstawiamy na ok. 30 minut. Następnie wylewamy wodę i wlewamy świeżą (pozbywamy się nadmiaru soli). Po kolejnych 20-30 minutach śledziki opłukujemy i układamy po 2 filety np. na desce (skórką do deski) i smarujemy musztardą. Filety składamy posmarowanymi stronami do siebie i taką"rybkę" kroimy na kawałki (ok. 2-3 cm).
Cebulkę obieramy z brązowych łusek i kroimy na drobną kosteczkę. Mieszamy z ziarenkami kolendry.
W słoiku układamy na zmiany warstwy: cebulka - złożone kawałki śledzia -cebulka ... itd. Tak, aby na koniec zostało nam trochę cebulki na wierzch. Przyciskamy widelcem. Całość zalewamy olejem, zakręcamy i wstawiamy do lodówki na kilka dni.

Moim zdaniem śledzik jest najlepszy po 3-4 dniach, jak się dobrze przegryzie z musztardką, a cebulka zmięknie.

Te osoby, które nie bardzo lubią smak cebuli, mogą ja sparzyć przed włożeniem do słoika. Moim zdaniem taka cebulka, co prawda jest łagodniejsza, ale jakaś taka jakby za mało wyrazista i szklista.
Z podanych składników zrobiłam 1 średni słoiczek, więc jeżeli ktoś ma w domu śledziowych amatorów, to raczej trzeba by zrobić podwójną porcję.

Smacznego!

niedziela, 2 stycznia 2011

Tort pomarańczowy

Sylwestrowy wieczór i powitanie Nowego Roku! Zawsze odświętnie, zawsze przy odgłosach wystrzałów fajerwerków i strzelających butelek szampana!
Ale czy można sobie wyobrazić taką noc bez jakichś miłych dla podniebienia przekąsek, czy wykwintnych słodkości? Jak dla mnie to zdecydowanie byłaby to profanacja. Takie wejście w nowy rok byłoby wielce niestosowne. Dlatego też niezależnie, czy świętujemy zmianę roku w domowym zaciszu, czy na spotkaniu z przyjaciółmi, czy w końcu na wielkim balu, miło jest delektować się słodkościami cieszącymi zarówno podniebienie, jak i oczy.
Dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji na wielkie świętowanie nie ma jeszcze nic straconego! W końcu właśnie zaczął się Karnawał! Czas radości, tanecznego szaleństwa i nieskrępowanych niczym eksperymentów kulinarnych!

Zapraszam więc na taki właśnie mały eksperyment - tort pomarańczowy!


Składniki - ciasto:
  • 2 jajka (żółtka oddzielnie od białek)
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 1 cukier waniliowy
  • 2/3 szklanki mąki
  • 1 łyżka kakao
  • 2/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1/3 kostki masła
  • 1/3 tabliczki gorzkiej czekolady
Składniki - nasączenie ciasta:
  • 1/2 szklanki wody (może być trochę mniej)
  • sok z 1/2 małej cytryny (ok. 2 łyżki)
  • 1 kieliszek likieru pomarańczowego (ja dałam cointreau - ok. 40 ml), ale może być też po prostu wódka
Składniki - warstwa pomarańczowa:
  • 1 galaretka pomarańczowa
  • 1 niepełna szklanka wody
  • 3 pomarańcze
Składniki - masa śmietankowa:
  • 500 ml śmietanki kremówki (moja miała 36%)
  • 250 g serka mascarpone
  • 1 galaretka pomarańczowa
  • 2/3 szklanki wody
  • 1 cukier waniliowy
  • cukier puder do smaku (ja dodałam 2 kopiaste łyżeczki)
Składniki - polewa czekoladowa:
  • 2/3 tabliczki gorzkiej czekolady
  • 1 cukier waniliowy
  • 1 łyżka masła
  • 2 łyżki wody
Dodatki:
  • 1 mandarynka
  • kulki cukrowe - złote
  • skórka z pomarańczy (wcześniej użytej do warstwy pomarańczowej)

Krok I - ciasto

Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy stopniowo cukier puder i ubijamy do uzyskania sztywnej jednolitej masy, dodajemy żółtka i cukier waniliowy - ponownie ubijamy.
Masło i czekoladę rozpuszczamy w rondelku - powinny być letnie w trakcie dodawania do ciasta.
Wszystkie pozostałe sypkie składniki mieszamy i dodajemy razem z masłem do ubitych jajek. Całość szybko mieszamy - tyle tylko, aby uzyskać jednolite ciasto.
Przekładamy do tortownicy (wcześniej wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą) i wstawiamy do nagrzanego piekarnika.
Moja tortownica miała 20 cm średnicy, ciasto piekłam ok. 30 min. w 180st. C.

Krok II - warstwa pomarańczowa

W czasie gdy ciasto stygnie rozpuszczamy galaretkę w niepełnej szklance wody i odstawiamy do ostygnięcia. Pomarańcze obieramy. Skórki zostawiamy do wycinania wiórków do dekoracji. Każdy kawałek pomarańczy obieramy z błonek i odcinamy wszystkie białe części i żyłki. To co nam zostanie, soczyste i tylko pomarańczowe, kroimy na malutkie kawałeczki i odkładamy do miseczki. Na koniec miąższ pomarańczowy dodajemy do chłodnej galaretki i mieszamy. Odstawiamy do momentu, w którym masa zacznie krzepnąć.

Krok III - nasączanie i układanie warstw

Podane składniki mieszamy w szklance. Można nie dodawać alkoholu.
Wystudzone ciasto odpinamy z tortownicy. Tortownicę myjemy, wycieramy i ponownie zapinamy. Ja dałam na dno czysty papier do pieczenia (potem łatwiej przenosić tort).
Ciasto omiatamy z nadmiaru tartej bułki i przecinamy na 2, mniej więcej równe, warstwy. Spód wkładamy na dno tortownicy i nasączamy 1/2 przygotowanego wcześniej płynu (ja używam łyżki i polewam mniej więcej równo całe ciasto).
Na wierzch wykładamy stygnącą warstwę pomarańczową. Ważne aby galaretka już się zaczynała ścinać, a nie była całkiem płynna. W przeciwnym wypadku cała wsiąknie nam w ciasto i będzie za dużo wilgoci w dolnej warstwie. Nie należy jednak się przejmować wrażeniem, że coś nam tam trochę spływa z galaretki - trochę płynna jednak być musi, aby można było uformować płaską warstwę.
Na wierzch kładziemy drugi krążek ciasta i nasączamy pozostałym płynem. Gdyby jednak nasączenie spływało nam po "skórce" ciasta to można ją np. ponakuwać gęsto widelcem i dopiero wtedy nasączać. Nic nie będzie widać w torcie, a uda się nasączyć bardziej równomiernie.
Wstawiamy do lodówki.

Krok IV - masa śmietankowa

Galaretkę rozpuszczamy w 2/3 szklanki wody i odstawiamy do ostygnięcia. Ja użyłam letniej, przed momentem, w którym zaczyna krzepnąć.
Śmietankę ubijamy na sztywną piankę. Dodajemy cukier waniliowy i cukier puder i serek mascarpone i ubijamy do uzyskania jednolitej masy. Na koniec wlewamy galaretkę i sprawnie łączymy w jeden "równy" krem.
2/3 kremu wykładamy na wierzch ciasta (równo z brzegiem tortownicy) i wkładamy na 5-10 minut do lodówki. Wyjmujemy ciasto z lodówki i odpinamy delikatnie tortownicę. Odcinamy przy tym brzeg nożem, aby przy rozsuwaniu obręczy masa się nie zdeformowała. Przy czym musimy sprawdzić, czy masa pomarańczowa jest już wystarczająco ścisła, aby nam nie wyciekła.
Układamy tort (zdejmujemy spód tortownicy i papier) na paterze, czy innej podstawie, na której będzie serwowany. Obsmarowujemy całość pozostała masą i wygładzamy np. gorącym nożem (np. polewanym gorącą wodą z kranu i wycieranym z wody przed wygładzaniem). Tort wstawiamy do lodówki na min. 2-3 godziny (ale może też być do następnego dnia).

Krok V - polewa czekoladowa i dekoracja

Składniki polewy podgrzewamy w rondelku, na bardzo małym ogniu. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Ważne jest to, że jak tylko polewa zacznie się łączyć to przestajemy podgrzewać. Ciepłą masą smarujemy wyjęty z lodówki tort. Ja pomalowałam pędzelkiem - takim zwykłym do malowania np. płotu (z włosia, 4 cm, płaski), ale można też np. polać w esy-floresy albo rozsmarowywać szpatułką lub nożem.
Na wierzchu układamy dowolną dekorację. U mnie to obrane cząstki mandarynki i wiórki ze skórki pomarańczowej, a dookoła kuleczki cukrowe - złote.


Tort wkładamy do lodówki na kolejne 3-4 godziny. Moim zdaniem jest najlepszy na drugi dzień po nasączeniu ciasta.

Na koniec nie pozostaje już nic innego, jak tylko delektować się smakiem tortu w miłym towarzystwie. Zapraszam na kawałeczek!



-------------- * --------------

Uwagi:

1. Zamiast pomarańczy można użyć mandarynek. Na pewno wyjdzie pysznie, tylko to obieranie wszystkich białych i włóknistych części, to prawdziwe wyzwanie, przy takich małych cząstkach.

2. Tort nie jest zbyt słodki. Jeżeli ktoś lubi takie raczej słodkie ciasta to myślę, że do ciasta można dodać 2/3 szklanki cukru pudru (zamiast 1/2), a do masy śmietankowej wedle własnego smaku.

3. Ile gustów kulinarnych tyle smaków :) Dla tych co lubią ciasta barrrrrdzo pomarańczowe (to w nawiązaniu do komentarza "domku z piernika") proponuję dodać do ciasta skórkę otartą z jednej pomarańczy. Mi wystarczył likier pomarańczowy, ale kto wie, może takie ciasto z dodatkową nutą pomarańczy w środku będzie jeszcze bardziej interesujące.

Smacznego!